Blog

TAKIE realizacje zdarzają się…

Pewnego pięknego dnia w naszej pracowni pojawiła się  elegancka kobieta trzymająca w ręku czasopismo z kominkami. Na tytułowej  stronie pysznił się monumentalny (renesansowy, a raczej barokowy), bogato rzeźbiony kominek z zamku Lubomirskich w Łańcucie.
Pani  Barbara z czarującym uśmiechem zapytała: Czy wykona pan dla mnie coś takiego? I pozostawiwszy gazetę opuściła naszą pracownię. Hmm, pomyślałem. COŚ TAKIEGO? Kto w dzisiejszych czasach chce mieć kominek z otwartym paleniskiem, z marmurowym czopuchem, wielkości małej stodoły?Przyznam , że pomyślałem:,,Co baba i koń ma we łbie , to i Pan Bóg nie wie” i odłożyłem spokojnie gazetę na półkę.TAKI kominek nie dawał mi jednak spokoju…Zapoznałem się z jego historią. Mimo,że ma ponad cztery metry wysokości, portal i czopuch wykonany z marmuru, to ma właściwe proporcje do Sieni nie bez powodu  zwanej Wielką. Mimo gigantycznych rozmiarów zdobiony jest wieloma subtelnymi motywami morficznymi . Zwieńczenie portalu tworzą trzy tarcze herbowe, a w nich trzy trąby pocztowe złączone ustnikami z sygnaturą Radziwiłłów. Tarcze rozdzielają cztery pilastry z głowicami  w stylu jońskim, całość wsparta na dwóch filarach.  Byłoby pięknie, pomyślałem, ale….. A tu po tygodniu pani Barbara , jakby chodziło o paczkę gwoździ , przychodzi i pyta: I co panie Piotrze, robimy kominek? Ależ oczywiście!-odparłem rozbawiony. W takim razie proszę o wycenę i termin realizacji- usłyszałem. Na nic zdały się moje tłumaczenia, że to dzieło sztuki, że realizacja  potrwałaby kilka miesięcy, że to musi kosztować….Jak się kobieta uprze, to nic nie poradzisz. Patrzyłem na fotografię czterometrowego goliata i czułe się jak Dawid. Jemu też wtedy pomógł kamień.Zacząłem  szukać materiału do realizacji, okazało się , że stare wyrobiska Dolnego Śląska w większości są już nieczynne z powodu braku zainteresowania wydobycia marmuru. Materiał musiał być plastyczny i ładny  sam w sobie, albowiem obok rzeźbień występują w nim całe połacie.Po długich poszukiwaniach znalazłem na południu, niedaleko czeskiej  granicy czynne wyrobisko Sławniowice. Wybrałem się tam  w celu zdobycia próbek, obejrzenia wyrobiska i materiału. Daleko w górach odnalazłem to, czego szukałem- przepiękny marmur złocisty (dolomit), kamień, w którym jest wszystko: dynamiczne użylenie, plamy, wtrącenia, a jednak dający się obrabiać i rzeźbić.Zabrałem ze sobą kilka slabów, aby wypróbować w pracowni jego twardość i plastyczność. Był idealny!  Prawdziwie życzliwi znajomi z okolic Łańcuta  przysłali kilka zdjęć kominka i na tej podstawie powstały pierwsze szkice portalu, rysunki wykonawcze. Piętrzyły się problemy z obliczaniem przenoszenia ciężaru czopucha, z wyznaczeniem  punktu ciężkości i podparcia, kształtu paleniska i wiele, wiele innych.Powoli wciągałem się w realizację, czułem jakby machina czasu przeniosła mnie w odległy  region Polski w okres budowy prawdziwego kominka.Mój uczeń Janusz coraz chętniej towarzyszył mi w tej podróży i coraz  śmielej poczynał sobie z obróbką wstępną głowic i innych elementów kominka. Ta niezwykła realizacja bardzo mnie pochłonęła. Nad rzeźbieniem  spędzałem większość czasu, a prace trwały pół roku. Spełniłem sen kamieniarza zduna i stworzyłem dostosowaną do dzisiejszych realiów replikę kominka owianego historią.Z jakim skutkiem? Oceńcie sami….

Facebook